
       
"Niechaj się nie lęka do Mnie zbliżyć dusza słaba, grzeszna, a
choćby miała więcej grzechów niż piasku na ziemi, utonie wszystko w
otchłani miłosierdzia Mojego"
(Dz 1059) |
 |
Siostra M. Faustyna Kowalska,
znana dziś w całym świecie apostołka Miłosierdzia Bożego,
zaliczana jest przez teologów do grona wybitnych mistyków
Kościoła.
Helena Kowalska urodziła się w 1905r. we wsi Głogowiec k/Łodzi,
jako trzecie z dziesięciorga dzieci w biednej pobożnej rodzinie
chłopskiej. Na chrzcie świętym w kościele parafialnym w
Świnicach Warckich otrzymała imię Helena. Od dzieciństwa
odznaczała się pobożnością, umiłowaniem modlitwy, pracowitością
i posłuszeństwem oraz wielką wrażliwością na ludzką biedę. Do
szkoły chodziła niecałe trzy lata, a potem jako szesnastoletnia
dziewczyna opuściła rodzinny dom i poszła na służbę do zamożnych
rodzin.
Głos powołania odczuwała w swej duszy już od siódmego
roku życia (na dwa lata przed przystąpieniem do Pierwszej
Komunii św.), ale rodzice nie zgadzali się na jej wstąpienie do
klasztoru. W tej sytuacji Helenka usiłowała zagłuszyć w sobie
to Boże wezwanie, lecz przynaglona wizją cierpiącego Chrystusa i
słowami wyrzutu:
"Dokąd cię cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będziesz"
(Dz
9) - podjęła próby poszukiwania miejsca w klasztorze. Pukała do
wielu furt zakonnych, ale nie przyjmowano jej. 1 sierpnia 1925
roku, mając
dwadzieścia lat, przekroczyła próg klauzury w klasztorze
Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie przy
ul. Żytniej - otrzymała imię s. Maria Faustyna. Nowicjat odbyła
w Krakowie i tam złożyła pierwsze, a po pięciu latach wieczyste,
śluby zakonne: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Pracowała w
kilku domach Zgromadzenia, najdłużej w Krakowie, Płocku i
Wilnie, pełnić obowiązki kucharki, ogrodniczki i furtianki.
Na zewnątrz nic nie zdradzało jej niezwykle bogatego
życia mistycznego. Gorliwie spełniała swoje obowiązki, wiernie
zachowywała wszystkie reguły zakonne, była skupiona i milcząca,
a przy tym naturalna, pogodna, pełna życzliwej i bezinteresownej
miłości do bliźnich.
Całe jej życie koncentrowało się na konsekwentnym
dążeniu do coraz pełniejszego zjednoczenia z Bogiem i na
ofiarnej współpracy z Jezusem w dziele ratowania dusz. Wyznaje w
"Dzienniczku":
"Jezu mój, Ty wiesz, że od
najwcześniejszych lat pragnęłam zostać wielką świętą, to jest,
pragnęłam Cię kochać tak wielką miłością, jaką Cię jeszcze
dotychczas żadna dusza nie kochała"
(Dz 1372). Pan obdarzył ją wieloma łaskami: darem kontemplacji,
głębokiego poznania tajemnicy miłosierdzia Bożego, wizjami,
objawieniami, ukrytymi stygmatami, darem proroctwa i czytania w
duszach ludzkich, a także, rzadko spotykanym, darem mistycznych
zaślubin. Tak bardzo obdarowana pisała:
"Ani łaski, ani objawienia, ani zachwyty, ani żadne dary jej
(duszy)
udzielane nie czynią ją doskonałą, ale wewnętrzne zjednoczenie
duszy mojej z Bogiem. ... Świętość i doskonałość moja polega na
ścisłym zjednoczeniu woli mojej z wolą Bożą"
(Dz 1107).
Surowy tryb zycia i wyczerpujące posty, jakie sobie
narzucała jeszcze przed wstąpieniem do Zgromadzenia, tak
osłabiły jej organizm, że już w postulacie trzeba ją było wysłać
do podwarszawskiego Skolimowa dla poratowania zdrowia. Po
pierwszym roku nowicjatu przyszły niezwykle bolesne
doświadczenia mistyczne, tzw. ciemnej nocy, a potem cierpienia
duchowe i moralne związane z realizacją posłannictwa, jakie
otrzymała od Chrystusa. S. Faustyna
swoje życie złożyła w ofierze za grzeszników i z tego
tytułu doznawała różnych cierpień, aby przez nie
ratować ich dusze. W ostatnich latach życia wzmogły się
cierpienia wewnętrzne, tzw. biernej nocy ducha, i dolegliwości
organizmu: rozwinęła się gruźlica, która zaatakowała płuca i
przewód pokarmowy. Z tego powodu dwukrotnie, po kilka miesięcy,
przebywała na leczeniu w szpitalu na Prądniku w Krakowie.
Jej życie na pozór monotonne i szare, kryło w sobie
nadzwyczajną głębię zjednoczenia z Bogiem. Lata jej zakonnego
życia naznaczone były stygmatem cierpienia i nadzwyczajnych łask
mistycznych, dążyła do wielkiej świętości,
współpracując z Jezusem w dziele ratowania zagubionych dusz, aż
do złożenia swojego życia w ofierze za grzeszników.
Wyniszczona gruźlicą i cierpieniami, jakie znosiła za
grzeszników, ale w pełni dojrzała duchowo, mistycznie
zjednoczona z Bogiem, zmarła w opinii świętości 5 października
1938r. w Krakowie , mając zaledwie 33 lata, po 13 latach życia
zakonnego. Jej ciało złożono w grobowcu na cmentarzu klasztornym
w Krakowie-Łagiewnikach, a w czasie procesu informacyjnego
1966r. przeniesiono do kaplicy. | |